Pierwszy występ Rogera Moore'a na dużym ekranie po zakończeniu siedmioletniego okresu pracy na planie "Świętego". "Crossplot" bardzo zresztą klimatem i fabułą przypomina przygody Simona Templara (jak pisze sam aktor w swej autobiografii, w powstawanie filmu zaangażowana była ekipa składająca się w dużej mierze z osób zaprzęgniętych do realizacji serialu). Przyszły 007 wciela się tutaj w pracownika agencji reklamowej, który przez przypadek wplątany zostaje w międzynarodowy spisek. Intryga szyta jest grubymi nićmi i - nie ma się co okłamywać - nie jest to bynajmniej kino wysokich lotów. Jednak jako zagorzały miłośnik cyklu o "Świętym" i tak nie mogłem się wyzbyć sympatii do tej pozycji. Nawet bowiem jeśli Moore sprawia tu wrażenie nieco zmęczonego swym zadaniem, to i tak nie traci całej swej klasy i uroku.